Rozziew

Rozziew – spektakl Innej Szkoły Teatralnej, sceniczny wielogłos w inscenizacji Wacława Sobaszka. Wykonawcy: Roman Černik, Anna Gutkowska, Jan Mrázek, Maria Legeżyńska, Barbara Michera, Erdmute Sobaszek, Wacław Sobaszek, Agata Ziółkowska.

W spektaklu wykorzystaliśmy teksty własne a także teksty njusów oraz cytaty. Oto ich autorzy: C. G. Jung, Miron Białoszewski, Abp. Jędraszewski, Stephen Hawking, Olga Tokarczuk
muzyka: Anna Gutkowska, Jan Mrázek, Wacław Sobaszek

maski: Izabella Giczewska, Anna Gutkowska, Bogumiła Kruszewska, Marek Kurkiewicz, Barbara Michera, Erdmute Sobaszek, Jan Sobaszek

O czym jest „Rozziew”? Rozziew jest w samym mówieniu, jest nawet między jedna głoską a drugą, co dopiero między mówieniem a czynieniem. Różne szczeliny, hiatusy są obecne w naszej codzienności, w nas samych. Czasami mają postać poważną, postać depresji klimatycznej, stanów lękowych związanych z pandemią, schizy pomiędzy tradycją a rzeczywistością, opresji ze strony zdeprawowanej władzy etc.

W Węgajtach okazało się, że jestem chłopcem, którego wielką dziurę, w klatce piersiowej, porasta las. Las niezrozumiały, gęsty od tożsamości, spojrzeń, wypowiedzi i obcości. Las bliski, czuły, otwarty i gotowy na wszystko to, czego chłopiec nie jest w stanie zrozumieć, pochłonąć i uznać. Wydawać by się mogło, że w świecie, w którym każdy ma coś do powiedzenia i opowiedzenia, cisza jest narzędziem za słabym, by rezonować. Tymczasem Rozziew udowadnia, że spokój przestrzeni, żywość instrumentu, dostrzeżenie i docenienie natury tworzą znacznie żywszy monolog niż wiele z tych wygłaszanych na teatralnych deskach wielkich gmachów. W maskach i maseczkach spotkaliśmy się we wspólnym komunikacie o tęsknocie do znanej nam bliskości, rozumianych relacji i obrazu ust. I to właśnie wspólne usta, pełne pieśni i milczenia, pokornie, choć odważnie, podjęły sprawę przestrzeni prostego myślnika: ja – ty – oni – wy – my. Ten myślnik staje się w spektaklu drabiną i płotem, ale zawsze pomiędzy. Pomiędzy menelem, starą babą, tym, co obcojęzyczne, europejskie, sowieckie. Tym, co nam śmierdzi, czego nie chcemy poznać, to, co niezrozumiałe, ale dokarmiane komunikatami nienawiści i wrogości, kształtuje spotkania. Spotkania zawsze w bezpiecznej odległości. Rozziew dopomina się od świata instant pożarcia przez niego jego własnych billboardów, elektrowni atomowych, jego więcej i mocniej, jego śliny, wymiocin, łapczywości, szybkich i barbarzyńskich osądów. Rozziew to manifest tych, którzy muszą szukać czystego powietrza, przestrzeni, zrozumienia, którzy są zmęczeni powtarzaniem haseł o akceptacji, szacunku wobec natury i tolerancji. Rozziew rozciąga się rozumiejąc, ale i gniewając się. Rozziew dopomina się o wielki wdech, który doprowadzi nas do refleksji spowodowanej prostym pytaniem: A co jeśli ta chwila jest ostatnią nocą naszego świata?

Monika Stępień